Wojnowo nad Dusiem i jego historia. |
Wpisany przez Zofia i Stefan Zubczewscy | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
czwartek, 12 sierpnia 2010 14:10 | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Wojnowo nad Dusiem i jego historia.
Mało która miejscowość, nawet bardzo duża, zna datę swoich narodzin. Wojnowo należy do tych szczęściarzy, wiadomo bowiem, że ziemię, na której stoją teraz domy w wojnowskiej wsi zakupiono od rządu pruskiego drugiego grudnia 1831 roku. Nabywcą był Sidor Borysow, Rosjanin wyznania starowierskiego.
Starowiercy
Jak powstali? Co ich różni od wyznawców prawosławia? Skąd wzięli się na Mazururach?
Zmiany w prawosławiu rosyjskim naprawdę były niewielkie, jak się dzisiaj wydaje, lecz w siedemnastowiecznej Rosji wywołały prawdziwie trzęsienie ziemi. Najważniejsze z nich to pisownia imienia Jezus. W starej religii imię to pisano przez jedno i (Iezus) po reformie obowiązywało dwa i (Iiezus). Dawniej wierni żegnali się dwoma palcami, po reformie musieli żegnać się trzema. Na prosforach (chlebkach używanych podczas odprawiania nabożeństwa) rysowano krzyż z trzema ramionami (ośmiokończasty) teraz należało rysować krzyż pomniejszony o jedno ramie, dawniej procesje kroczyły zgodnie z pozornym ruchem słońca na niebie teraz musiały kroczyć przeciwnie do ruchu słońca. Zmiany obejmowały też zapisy w księgach świętych, ale znów raczej nieznaczne, choć zapewne ważniejsze niż same rytuały. Np. Stare wyznanie wiary brzmiało : królestwu zaś Jego nie ma końca. Nowe: królestwu zaś Jego nie będzie końca. Reforma ogłoszona została w 1652 roku. Rok później zarządzono obowiązek żegnania się trzema palcami. Był to rozkaz cara. Kto go nie przestrzegał stawał się wrogiem państwa i kościoła. Wszyscy hierarchowie cerkwi prawosławnej zaakceptowali zmiany, sprzeciwił się tylko biskup Paweł Kołomieński, niektóre rody bojarskie, a także sporo uboższej ludności. Uznali oni, że reforma jest dziełem szatana, zapowiada koniec świata i odejście od Boga. Sprzeciw był na tyle groźny i burzliwy, że car zarządził prześladowania wyznawców starej wiary. W 1656 roku pojmano biskupa Kołomieńskiego, torturowano go i zamęczono na śmierć, lecz nic to nie dało, gdyż przywództwo nad Starowiercami objął Awwakum Pietrowicz. Schwytano i jego po czym wywieziono na Sybir. Podobnie więziono i męczono każdego, kto nie chciał żegnać się trzema palcami. Odrzucenie reformy było przestępstwem, za które groziły srogie kary, mimo to opór przed przyjęciem nowych zasad wiary nie słabł. Wtedy władza zdecydowała się na drastyczne posunięcie: skazała na śmierć przywódcę Starowierców – Awwakuma Piotrowicza. W 1682 roku spalono go na stosie. Ta straszna kara zamiast wyciszyć nastroje i przestraszyć Starowierców, wzmocniła ich przekonanie, że reforma jest złem. Wielu z nich uznało, że zabrano im kapłanów (ostatnim był biskup Kołomieński) oraz wszystkie sakramenty z wyjątkiem sakramentu chrztu. W związku z tym jedyną drogą oczyszczenia i powrotu do Boga jest samospalenie. Nie rzadko zdarzało się więc, że wierni wraz z rodzinami zamykali się w cerkwiach i podkładali ogień aby żywcem spłonąć. Ginęły tak całe wioski. Jednak większość Starowierców uciekała przed prześladowaniami emigrując w odległe, niezamieszkałe zakątki Rosji, do Finlandii, nad Morze Białe, a także na zachód dokąd nie sięgała karząca ręka cara. I tak w XVIII wieku prawosławni wyznawcy starego obrzędu dotarli do nieprzebytych lasów Suwalszczyzny i Mazur. Zakładali wszędzie małe kolonie, by w izolacji od innych trwać w swojej wierze i prowadzić surowe życie, obwarowane trudnymi do przestrzegania zasadami. Wymienię tylko niektóre: mężczyźni nie mogli golić się, kobiety musiały głowy przykrywać chusteczkami, a ich spódnice nie mogły dotykać ziemi, przez ponad 100 dni w roku musieli pościć, nie wolno im było spożywać alkoholu, kawy ani herbaty, nie mogli palić, obowiązywała ich wstrzemięźliwość seksualna, za spłodzenie dziecka mężczyzna odbywał pokutę.
Starowiercy na Mazurach
7 czerwca 1830 roku w okolicach jeziora Bełdany i wsi Wejsuny osiedlił się Onufry Jakowlew Smirnow. Przybył on ze wschodu, z powiatu sejneńskiego ze wsi Pogorzelec. Pochodził z dużej grupy Starowierców, którzy osiedlili się w Polsce przedrozbiorowej. Utworzyli oni dwa silne ośrodki swojego kultu w Głębokim Rowie i w Pogorzelcu właśnie. Przez wiele lat żyli w spokoju aż władze państwowe zażądały, by Starowiercy podobnie jak wszyscy obywatele poddali się poborowi do wojska, wpisywali dzieci do ksiąg metrykalnych i składali przysięgę małżeńską. Te żądania były sprzeczne z zasadami życia Starowierców. Nie uznawali oni służby w wojsku, a ich śluby polegały na porwaniu dziewczyny z domu za zgodą jej rodziców. W ich kulturze nie istniały urzędowe dokumenty potwierdzające zawarcie małżeństwa, nie sporządzano też metryk urodzenia. Starowiercy musieli zmienić zasady swego życia, lecz nie wszyscy godzili się z tą koniecznością. Ugodowy nastawnik (czyli przywódca duchowy, odprawiający nabożeństwa w molennie czyli cerkwi) z Pogorzelca zgodził się na wspomniane zmiany, konserwatywny i uparty nastawnik z Głębokiego Rowu – Jefim Borysow – nie. Borysow trafił do więzienia, lecz nie zmienił poglądów. Gdy po drugim aresztowaniu wypuszczono go na wolność, zebrał grupę swych zwolenników i wyniósł się na zachód, po za granice Rosji, do Prus Wschodnich – jak wtedy nazywano Mazury. Mazurskie lasy były nieprzebyte i wyludnione po wojnach napoleońskich. Władzom pruskim zależało na ściągnięciu osadników, którzy zamieniali by puszcze w pola uprawne i zasiedlali dzikie ostępy no i oczywiście płacili podatki. Dlatego właśnie król Fryderyk Wilhelm III zgodził się na sprzedaż ziemi Starowiercom. Mogli oni karczować las, budować domy, bez przeszkód praktykować swoją religię, żyć zgodnie ze swoimi zasadami i przez pierwsze pokolenie być zwolnionymi z obowiązku służby wojskowej. I tak Starowiercy przybyli na Mazury. Pierwszą wioskę założyli nad jeziorem Bełdany, jest nią wspomniane już Onufriewo. Drugą, rok później, nad rzeką Krutynia – nazwali ją Wojnowo. Wojnowo założył brat nieprzejednanego i zmarłego już Jefima Borysowa – Sidor, znany też jako Słowikow. 2 grudnia 1831 roku zakupił 1504 morgów pruskich lasu w pobliżu jeziora Duś i nad Krutynią. Morg pruski to około ćwierć hektara. Czyli Sidor kupił ponad 500 hektarów dzikiego lasu. Po nim przybyli następni Starowiercy i kupili ziemie na północ od Wojnowa na lewym brzegu Krutyni. W ciągu dwóch lat założyli wsie Gałkowo ( nazwa pochodzi od rosyjskiego guliat – radować się) Iwanowo, Kadzidłowo, Mościska, Ładne Pole, Piaski, Zameczek, Osiniak, Piotrowo w sumie 11 wsi. Kupili 5047 morgów za 24 084 talarów (źródło - Wikipedia).
Dzieje Wojnowa
Starowiercy musieli kąpać się w bajni raz w tygodniu przed niedzielnym nabożeństwem. Mężczyźni nie strzygli bród, ubierali się w koszule z zapięciem z boku, takim jak w rosyjskich rubaszkach. Kobiety nosiły na głowie chusteczki zawiązywane pod brodą i suto marszczone spódnice, sięgające do połowy łydek. Po wsiach, po chałupach chodzili dziadowie, którzy uczyli małe dzieci rosyjskiego alfabetu i zasad religii. Szkół początkowo nie było. Starowiercy zaczęli je budować dużo później, zresztą na polecenie władz pruskich. Musieli też zgodzić się na to, że do szkoły chodzą dziewczynki. Po roku Sidor Słowikow zmienił nazwę wsi na Wojnowo, ponieważ właśnie z rosyjskiego Wojnowa pochodził. Jednak w dokumentach niemieckich i na mapach aż do 1945 roku Wojnowo nazywane jest Eckertsdorf. Wieś rozwijała się nad podziw szybko. W 1839 roku stały w niej już 34 domy i mieszkało 298 osób – sami Starowiercy. W 1837 roku pobudowali pierwszą swoją świątynię, czyli molennę. Wznieśli ją w Ładnym Polu z szarych okrąglaków i przykryli dachem ze słomy. Obok była dzwonnica przykryta dwuspadowym daszkiem z patyków, a w niej drewniane kołatki, ponieważ na dzwony nie mogli sobie jeszcze pozwolić. Ta skromna molenna przetrwała prawie 100 lat - rozebrano ją dopiero w 1935 roku. Tymczasem w 1846 roku Starowierców stać już było na drugą, większą molenndę. Wybudowali ją w Wojnowie z drewnianych bali ładnie ociosanych. Obok niej stanęła dzwonnica z czterospadowym daszkiem i trzema dzwonami w środku. Wojnowo stało się centralnym miejscem kultu Starowierców na Mazurach. Ta jego pozycja jeszcze bardziej umocniła się, gdy rok później nad Dusiem założono klasztor męski. W 1930 roku w Wojnowie obchodzono uroczyście 100 rocznicę osiedlenia się Starowierców na Mazurach. Przyjechali współwyznawcy z całej Polski. Uroczystości odbywały się już w murowanej z czerwonej cegły molennie (tej, która stoi do dzisiaj) gdyż drewniana spłonęła w 1921 roku. Odbudowano ją w stylu przypominającym surowe świątynie ewangelickie. Wnętrze jednak do dzisiaj urządzone jest według zasad dyktowanych przez wyznanie starowierskie. Ikony stoją, nie wolno ich wieszać, inne przedmioty kultu rozmieszczone są w rytualnym porządku. Do dzisiaj w molennie tej odbywają się nabożeństwa choć coraz rzadsze. Ostatni nastawnik, Wilhelm Malinka umarł i nie zostawił następcy, co osłabia środowisko mazurskich Starowierców.
Klasztor nad Dusiem
W 1836 roku, gdy w pobliskim Wojnowie mieszkało już wiele rodzin Starowierców, Ławrientij Rastropin pobożny człowiek ze wschodu wybudował sobie nad Dusiem pustelnie. Modlił się w niej za świat i ludzi karmiąc się rybami i tym, co mu przynosili współwyznawcy z Wojnowa. Wiele nie potrzebował, gdyż w religii starowierskiej pości się przez jedną trzecią roku, nie licząc każdej środy i każdego piątku.
Od wyjazdu Pawła klasztor zaczął podupadać. W 1885 roku kupiła go Jewpraksija, czyli Helena Dikipolska, mniszka przybyła z Rosji i zamieniła na klasztor żeński. Zgromadziła w nim mniszki z Rosji, ze spalonego klasztoru w Pupach (czyli Spychowa) oraz z Majdanu, osady wchodzącej teraz w obręb Wojnowa. Zgromadzenie znów rozkwitło i aż do czasów powojennych dobrze sobie radziło. W PRL jednak dla mniszek oraz innych Starowierców zaczęły się ciężkie dni. Władze podejrzewały ich o sympatie niemieckie i wszelkimi sposobami skłaniały do wyjazdu z Polski. Pamiętano, że w plebiscycie ogłoszonym w 1920 roku wszystkie wioski filiponów opowiedziały się za przynależnością do Niemiec. Nazywano ich nawet „Niemcami o starosłowiańskim pochodzeniu”. To też dzisiaj największe skupisko „naszych” Starowierców znajduje się w Hamburgu. Klasztor dzisiaj
Nie przybywało po wojnie młodych mniszek, starsze umierały. Ostatnia mateczka - przeorysza, Antonina Kondratiewna,
Co się zwiedza
Do słynnego niegdyś klasztoru prowadzi malownicza polna droga, którą warto przejść na piechotę (700 metrów od asfaltu). A na teren klasztorny wejść przez bramę zbudowaną z czerwonej cegły i zwieńczoną kapliczką z ikoną. Po bokach stoją dwa małe budynki niegdyś furtialne, dziś z pokojami dla turystów. Na podwórzu zostały stare zabudowania gospodarskie oraz dom powiększony przez Leona Ludwikowskiego. Mieszkał on w nim wraz z rodziną i ostatnimi mniszkami Leną i Afimą. Nadal służy jako mieszkanie właściciela. Za domem na pagórku widać cmentarzyk przyklasztorny. Spoczywają na nim Starowiercy – niegdyś mieszkańcy okolicznych wsi, mniszki, a także Leon Ludwikowski. Bliżej bramy wznosi się klasztor. Zwiedza się w nim kaplicę z oryginalnym wystrojem, cennymi ikonami oraz ogromnym żyrandolem ze srebra. Żyrandol ufundowany został w 1910 roku przez bogatego kupca opłakującego śmierć żony. Zmarła, mając 32 lata i tyle właśnie świec jest w żyrandolu. Wszystkie świece są oryginalne, mają więc sto lat. Na tylnej ścianie kaplicy, nad drzwiami znajduje się okno wychodzące z celi Pawła Pruskiego. Na piętrze klasztoru są obecnie pokoje dla turystów, w byłej oborze – bar. Na łące schodzącej do jeziora można rozbić namiot. Zatem po pustelniku i mniszkach nad Duś zaglądają turyści. Przybywają polną drogą lub kajakami – przez kanałek – Duszawicę – łączący rzekę Krutynię z jeziorem Duś.
Ps. Oficjalna nazwa Starowierców w Polsce od soboru w 1993 roku brzmi: Staroprawosławna Pomorska Cerkiew w Rzeczypospolitej Polskiej.
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Poprawiony: poniedziałek, 29 czerwca 2015 12:06 |