W przedświątecznej gorączce nie trać głowy ani pieniędzy Drukuj Email
Wpisany przez S.Z   
poniedziałek, 15 grudnia 2014 11:35

W przedświątecznej gorączce nie trać głowy ani pieniędzy

- Według najnowszych danych firmy TNS Polska, 45 proc. ankietowanych jeszcze nie wie, ile wyda na tegoroczne święta, a aż połowa w ogóle nie przeanalizuje wydatków związanych z organizacją świąt. - W walce z potrzebami wmawianymi nam przez marketingowców nasz rozsądek niestety często przegrywa, a przecież po świętach życie toczy się dalej – mówi Piotr Minkina z Union Investment TFI.


Przedświąteczna gorączka to okres największego rozkwitu sprzedaży detalicznej. Sklepikarze już zacierają ręce na najwyższe zyski w roku, a są w stanie zwiększyć swoje obroty nawet o 50%. Konsumenci z kolei wcale nie zamierzają im tego utrudniać: na wystawne święta, jak pokazuje raport firmy Deloitte, zamierzamy przeznaczyć 13% więcej niż w roku ubiegłym. Do kieszeni sprzedawców trafią tym samym 23 mld zł.

 

(Zdjęcie z roku 1975. Wtedy radość sprawiało gdy udało nam się kupić cokolwiek, a gorączka przedświąteczna była również. Fot. z archiwów Babci Polki)


- Walka o świątecznego klienta rozpoczęła się już w listopadzie i jest z roku na rok coraz bardziej zażarta – zauważa dr Lidia Czarkowska, psycholog i socjolog. – Rozświetlone witryny sklepów, kuszące przepychem i różnorodnością towarów, coraz bardziej agresywnie namawiają nas, abyśmy ten jeden raz w roku poczuli się wyjątkowi, wolni od trosk i hojni. Robią wszystko, abyśmy na chwilę zapomnieli o samokontroli i zaspokoili wszystkie potrzeby, a dokładnie mówiąc nawet nie potrzeby, tylko zachcianki nasze i naszych bliskich – mówi Lidia Czarkowska.


- A my bardzo często tym namowom ulegamy, niestety za cenę późniejszych problemów finansowych – dodaje Piotr Minkina z Union Investment TFI. - Tymczasem w zrównoważonym zarządzaniu budżetem nie chodzi o odcięcie się od świątecznych potrzeb, ale o wyważenie, które rzeczywiście są nasze. A przede wszystkim o rozsądne zaplanowanie świąt, zamiast działania pod wpływem impulsu – zauważa Piotr Minkina.


Zanim więc przystąpimy do świątecznych zakupów, przeanalizujmy swój domowy budżet i sprawdźmy, jaką kwotę jest on w stanie udźwignąć. W opozycji do przekazu atakujących nas reklam, celebracja wcale nie musi być mniej wartościowa, jeśli nie sfinansujemy jej kredytem.
- Warto pamiętać, że psychologiczne badania pokazują jednoznacznie, że wyższą samokontrolę możemy zachować dzięki wyższej samoświadomości oraz zadbaniu o własny dobrostan psychofizyczny – mówi Lidia Czarkowska. – Pisemne zaplanowanie wydatków pomaga powstrzymać się przed impulsywnymi zakupami, w szczególnych przypadkach można też zostawić karty płatnicze w domu, a na zakupy wyruszyć z odliczoną kwotą pieniędzy. Warto też być wyspanym, najedzonym i mieć na świąteczne zakupy przeznaczony odpowiedni czas, ponieważ samoregulacja jest utrudniona, kiedy jesteśmy głodni, zmęczeni i działamy pod presją chwili – radzi dr Czarkowska.


Najważniejsze jednak jest długofalowe myślenie o świętach i uwzględnianie ich w domowym budżecie w perspektywie co najmniej kilku miesięcy. Dzięki oszczędnościom możemy przeżyć świąteczny czas bez finansowego kaca.
- Systematyczne oszczędzanie i pozyskiwanie kapitału poprzez inwestowanie to proces o wiele mniej obciążający niż spłata zadłużeń, zarówno jeśli chodzi o nasz budżet, jak i poziom stresu – mówi ekspert Union Investment TFI -. Pamiętajmy, że długofalowe plany finansowe zazwyczaj odnoszą najlepsze rezultat. W przyszłym roku pomyślmy więc o świętach kilka miesięcy wcześniej, oszczędzając odpowiednie kwoty. Dzięki temu spędzimy nie tylko udane święta, ale również z optymizmem finansowym i bez zbędnych balastów wkroczymy w nowy rok – podsumowuje Piotr Minkina z Union Investment TFI.

/źródło - /

 

Poprawiony: poniedziałek, 15 grudnia 2014 11:55